Po niemal pięciu latach w sali słupskiej filharmonii ponownie będzie można zobaczyć znakomitą komedię "Kobieta pierwotna" w brawurowym wykonaniu Hanny Śleszyńskiej. Autorem adaptacji tekstu jest Cezary Harasimowicz, a reżyserem monodramu Arkadiusz Jakubik.
Hanna Śleszyńska rewelacyjnie wciela się w postać Kobiety pierwotnej. Wydaje się, jakby rola była napisana specjalnie dla niej. Aktorka jest stuprocentowo wiarygodna, sprawia wrażenie, jakby opowiadała o swoich przeżyciach. Jest seksowna, frywolna, uwodzicielska. A do tego niewiarygodnie zabawna. Udowadnia, że kobieta jest jak wino: czym starsza, tym lepsza, bardziej ponętna, pociągająca, mocniej stąpająca po ziemi, umiejąca wychodzić z twarzą z każdej opresji. Sztuka "Kobieta pierwotna" jest doskonałym odzwierciedleniem kobiety XXI wieku: poszukującej zabawy, korzystającej z życia, otwartej, podrywającej, a nie podrywanej, samowystarczalnej, ale w głębi serca marzącej o poważnym związku z odpowiednim mężczyzną. Jest dojrzała i doświadczona, ale nadal silna i pełna seksapilu. Wydaje się, że ma w sobie więcej energii niż gromada nastolatek. Świadoma swojej wartości, nie owija w bawełnę, nie zgrywa świętoszki. Otwarcie opowiada o swoich miło