Ponad tysiąc osób zgromadzonych przed słupskim ratuszem w deszczu i chłodzie oglądało wczorajsze przedstawienie plenerowe "Amadeusz". Widzowie nagrodzili aktorów owacjami na stojąco.
Długo oczekiwane przedstawienie rozpoczęło się z lekkim opóźnieniem. Były drobne techniczne niedociągnięcia - niekiedy niedokładnie było słychać partie wokalne, jedna aktorka z baletu pośliznęła się scenie. Samo przedstawienie trwało aż trzy godziny. Jest pełne napięcia, ludzkich pasji i namiętności. Szczególne wrażenie robią stroje i muzyka. - Podobała mi szczególnie gra Mozarta. Grał z przejęciem, poświęceniem i niesamowitym zaangażowaniem mimo padającego deszczu i brodzeniu w kałużach - mówi Marta Wieczorek z Warszawy, która oglądała przedstawienie. - Niestety, niekiedy padający deszcz uniemożliwiał skupienie się na grze, ale momentami emocje były tak olbrzymie, że o tym deszczu się zapominało. Niestety, nie wszyscy tak myśleli i po dwóch godzinach niektórzy widzowie zaczęli opuszczać swoje miejsca. - Aktorzy byli dobrze przygotowani do sztuki. Zespół był bardzo zgrany i chór i soliści i balet. Koordynacja ca�