- Ja w pewnym sensie jestem taką Arkadiną. Jestem aktorką, teatr jest moim życiem - kocham go jak kogoś najbliższego. Ale czas moich wzlotów przemija. Jak sobie z tym radzić? Ja oczywiście mam swoje sposoby, ale Arkadina bardzo się miota - mówi ANNA DYMNA.
Rzadko ostatnio mamy okazję oglądać Panią w teatrze, zatem wielbicieli Pani talentu na pewno ucieszy wiadomość, że na scenie krakowskiego Teatru im. Słowackiego odbyła się niedawno premiera "Mewy" Antoniego Czechowa, w której gra Pani rolę Arkadiny. - Jestem szczęśliwa, że znów gram w sztuce Czechowa. Dla aktora to prawdziwe święto. Czechow i Szekspir to moi ukochani dramaturdzy. Kilka razy pracowałam nad czechowowskimi rolami. W 1975 roku przez dziewięć miesięcy pod okiem Jerzego Jarockiego pracowałam nad rolą Ani w Wiśniowym sadzie w Starym Teatrze. Pamiętam to piękne przedstawienie. Grałam u boku wielkich aktorów; m.in. Ewy Lassek, Wiktora Sądeckiego, Jerzego Treli. Pamiętam każde słowo Raniewskiej - Lassek. Nigdy nie widziałam tak wstrząsającej roli. Miotana sprzecznymi uczuciami i namiętnościami, pełna miłości, słabości... To było po prostu arcydzieło. 26 lat temu brałam udział w innym niezwykłym przedstawieniu: "Dziesięć portr