Po Międzynarodowym Festiwal Trans/Misje - Wschód Sztuki Rzeszów-Batumi-Odessa-Wilno pisze Alina Bosak w portalu Biznes i Styl.
Czerwony latawiec wyfrunął z okrytej ciemnością sceny. Przez chwilę furkotał w szaleńczym tańcu na wietrze i znikł. Jak miłość Stelli do opętanego szaleńczą zazdrością Bruna, o której opowiada sztuka "Piękny rogacz" - jedna z wielu przejmujących historii, jakie przywieźli ze sobą artyści na Międzynarodowy Festiwal Trans/Misje - Wschód Sztuki w Rzeszowie. Przyjechali z Gruzji, Litwy, Ukrainy. Ze sztuką Sławomira Mrożka o "bandach", z opowieścią Lusi o umierającym w męczarniach o mężu-strażaku z Czarnobyla. Nie mieli rozbudowanych scenografii, ani wielu rekwizytów. Wielki talent, do perfekcji opanowane aktorskie rzemiosło, prawda stojąca za sztuką i tak porywały rzeszowian do owacji na stojąco. Długo też zostaną w pamięci. Podobnie jak koncert Vitolda Reka, Tomasza Nowaka i Bartłomieja "Eskaubei" Skubisza, dedykowany pamięci nieżyjącego rzeszowskiego dziennikarza Rafała Potockiego. Czy go usłyszał? Festiwal Trans/Misje - Wschód Szt