EN

24.05.2005 Wersja do druku

Słowackie, Norwidy i Krasińskie zrewidowane

Byłem na najświeższym Festiwalu Starego Teatru. Rzecz nosiła tytuł "re_wizje romantyzm"... Czy dobrze przepisałem? Jeśli źle, to proszę o wybaczenie. Byłem, widziałem i wiem już, że dalej będzie, bo musi, tak, jak w Starym było przez te kilka wieczorów. Młodość! Świeżość! Odkrywczość! - pisze Paweł Głowacki.

Jeśli na łamach aż "Tygodnika Powszechnego" mądrzy ludzie - co zbytek podkreślać, bo na łamach "Tygodnika Powszechnego" ludzie inni niż mądrzy głosu raczej nie zabierają - jeśli zatem w aż takim miejscu, aż tacy nauczają, że innej drogi nie ma i nie będzie, to widać, że nie będzie. Nie będzie - i już! Ściślej mówiąc, wedle Mikołaja Grabowskiego - dyrektora artystycznego i naczelnego Narodowego Starego Teatru, oraz wedle dyrektora literackiego Niziołka Grzegorza, czyli, jak chce krytyk Łukasz Drewniak, drugiego Jana Błońskiego, w teatrze polskim w ogóle, zaś w Starym w szczególe, musi być jak w legendarnym wierszu o polskiej dziarskości pozytywistycznej. Daremne żale... Próżny trud... Bezsilne złorzeczenia... Boże mój, któż z nas nie pamięta tej wstrząsającej wyliczanki?! Nie ma takiego! I nie ma nikogo, kto by nie wiedział, że tuż za wstrząsającą wyliczanką, ledwie dwie, trzy szlachetne łez dalej uroczy Adam Asnyk notuje łzy dl

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wyznania szczerego entuzjasty teatru: Albo Asnyk, albo mogiła!

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski online

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

24.05.2005