Repertuar Narodowego w tym sezonie przypomina seans spirytystyczny, na którym wywoływane są kolejne wielkie duchy polskiego teatru
Po Adamie Hanuszkiewiczu i Kazimierzu Dejmku na scenę powrócił Janusz Wiśniewski, znany przed laty z autorskich widowisk "Koniec Europy" i "Panopticum Madame Tussand". Za chwilę do tego grona dołączy Henryk Tomaszewski, który przygotowuje na małej scenie "Traktat o marionetkach". Artystów tych dzieli oczywiście wiele, od rodzaju uprawianego teatru aż po wiek. Ale jedną cechę mają wspólną: w swoim czasie należeli oni do kategorii enfant terrible. Dzisiaj żaden nie szokuje swymi spektaklami. Teatru Janusza Wiśniewskiego nie oglądałem w latach 80., kiedy budził żywe reakcje, z oskarżeniami o plagiat z Kantora włącznie. Patrząc na jego najnowsze widowisko, nie można się oprzeć wrażeniu, że jest to przetworzona rzeczywistość z "Umarłej klasy", "Wielopola" i innych Kantorowskich rewii. Uważam jednak, że po tylu latach od śmierci Kantora jego styl teatralny stał się takim samym materiałem w teatrze, jak niemiecki ekspresjonizm, dorobek absurdystów c