W dniu, w którym Portugalia (ja akurat lubię Ronaldo) eliminowała Holendrów, uznałem, że chwilowo dość piłki i udałem się na wesele. Bezalkoholowe, nie licząc lampki wina, za to wspaniałe i to nie dlatego, że niemało na nie wydano. I nie żałuję, bo "Wesele Figara" w Operze Krakowskiej było co najmniej na miarę urody dwóch bramek strzelonych tego wieczoru przez Ronaldo - pisze Wacław Krupiński w Kulturałkaqh Dziennika Polskiego.
Miał rację profesor Bladaczka, że Słowacki wielkim poetą był. Po stokroć miał. Przypomnijmy sobie: Smudno mi, Boże! - Dla nich w tej pogodzie Rozlałeś tęczę sławy promienistą; Nas utopiłeś w deszczu mętnej wodzie Takie boisko... Na nic obietnic pieniące się morze Smudno mi, Boże! Jak puste kłosy, z podniesioną głową Stoję zwycięstwa próżen i dosytu... Dla obcych ludzi mam twarz posągową, Ciszę skowytu. Ale przed Tobą głąb serca otworzę, Smudno mi, Boże! Jako na matki odejście się żalą Polscy kibice, co to płaczu błiscy, Patrząc jak nasi, odpłynęli z falą Bo grunt był śliski... Znikąd nadziei nie wzejdą już zorze, Smudno mi, Boże! Dzisiaj, gdy zespół już wielkim przegranym, Zajął w tabeli miejsce nad jej brzegiem, Odeszły złudy i fatamorgany Długim szeregiem. Że znów wyrosną na polskim ugorze, Smudno mi, Boże! W tę tęczę blasków, którą tak chełpliwie Anieli Laty nam tu rozpostarli, Że uwierzono, w