Pomyślny przypadek, i śmiałość inscenizatorów sprawiły, że widzieliśmy w ostatnim warszawskim sezonie trzy wielkie dzieła Słowackiego. Tak, wiele trzeba odwagi i ambicji, by grać. "Zborowskiego", "Sen srebrny", "Księdza Marka". Cóż mówić! Inscenizatorom wypadło formować tekst do grania, wypadło forsować te wszystkie progi trudności, które dzielą dzisiejszy teatr od patosu wielkiej poezji. Potem trzeba znaleźć styl, tak samo odległy od realizmu jak od awangardyzmu, styl monumentalny, trzeba znaleźć w sobie tę wspaniałą naiwność, by konkretnie, jednoznacznie pokazywać na kilkunastu metrach sceny sny o historii i wizje przyszłości, proroctwa, cuda i rewolucje. Taką robota wymaga serca, wyobraźnia żelaznego opanowania techniki teatralnej. "Zborowski" w Teatrze Klasycznym - Jerzy Kreczmar. "Sen srebrny" z Nowej Huty przeniesiony na deski Teatru Polskiego - Krystyna Skuszanka. A teraz "Ksiądz Marek" w Dramatycznym - Ad
Tytuł oryginalny
Słowacki wielkiej sceny
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Kulturalny Nr 19