EN

5.01.2010 Wersja do druku

Słowacki (nie)dzisiejszy

"Balladyna" w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Ewelina Godlewska w Dwutygodniku Stronie Kultury.

"Balladyna" Tyszkiewicza rozczarowuje. W świetle tego, jak nowocześnie może brzmieć Słowacki - choćby w projekcie Instytutu Teatralnego - zadziwia sztampowość i nijakość tego przedstawienia Trzydzieści pięć lat temu miała miejsce jedna z ważniejszych i pamiętnych dyskusji tyczących recepcji teatralnej dzieł Juliusza Słowackiego. Toczyła się ona wokół inscenizacji "Balladyny" w reżyserii Adama Hanuszkiewicza w Teatrze Narodowym (premiera 7 lutego 1974), a jej główne pytanie brzmiało: czy dramat Słowackiego może opowiadać o współczesności? Z ówczesnych dysput i wspomnień o spektaklu, czy raczej jego legendy, przetrwała głównie kwestia motorów marki Honda, na których jeździła Goplana i jej świta. Tym bardziej warto o tym przypomnieć, gdyż były one nie tylko teatralną atrakcją i sensacją, ale integralnym elementem reżyserskiej wizji, która - nawet jeśli można oskarżyć ją o efekciarstwo - stała się punktem wyjścia dla ciekawyc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Słowacki (nie)dzisiejszy

Źródło:

Materiał nadesłany

Dwutygodnik Strona Kultury nr 19

Autor:

Ewelina Godlewska

Data:

05.01.2010