"Filozofia w buduarze" w reż. Bogdana Hussakowskiego w Teatrze Nowym w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim..
Najjaśniej jest w ciemnościach. Gdy pod koniec "Filozofii w buduarze" Donatiena Alphonse'a Fransoisa de Sade'a, tej przez Bogdana Hussakowskiego w Teatrze Nowym wyreżyserowanej orgii języka i gestów, gasną reflektory - ciała i rzeczy znikają. Cały świat przedstawiony w czerń obraca się na pstryknięcie. Nie ma już przeźroczystej tafli na krawędzi sceny i widowni. Nikną białe peruki, kraszone czarnymi wstążkami. Przepadają cztery umączone twarze i osiem nóg w smolistych rajtuzach. Nie ma nienasyconego jęzora pana Dolmance (Piotr Sieklucki), mistrza tej godzinę i pół trwającej ceremonii fachowego "dmuchania". Kusząca niewinność Eugenii (Gracja Niedźwiedź) - nie wiadomo gdzie się podziała. Rozmył się wiecznie na dźwięk słów pieprznych mdlejący Kawaler (Jakub Falkowski). Znikł ogrodnik Augustyn (Dominik Nowak), o którego "ptaku" gadali, że godzien jest porównania tylko z pniem starego dębu. I choćbyś nie wiem, jak fachowe noktowizory na oc