Kontakt to także rozmowy, pogaduszki, plotki, dyskusje. Są wszędzie - nawet podczas mojego ulubionego rytuału wejść na spektakle. Najpierw na widowni mogą zasiąść państwo z zaproszeniami, akredytacjami, karnetami. Następnie właściciele biletów pojedynczych. W końcu wstęp mają ci z żółtymi przepustkami - aktorzy występujący w innych kontaktowych spektaklach i różne osoby związane z toruńskim teatrem... - pisze Agata Czaja w Gazecie Wyborczej - Toruń.
Toruński festiwal gwarantuje kontakt z Wielkim Teatrem, najznamienitszymi reżyserami i sztuką najwyższej próby. To niezwykła możliwość sprawdzenia, co w europejskich scenach piszczy. Ale nie tylko. Kontakt to także rozmowy, pogaduszki, plotki, dyskusje. Są wszędzie - nawet podczas mojego ulubionego rytuału wejść na spektakle. Najpierw na widowni mogą zasiąść państwo z zaproszeniami, akredytacjami, karnetami. Następnie właściciele biletów pojedynczych. W końcu wstęp mają ci z żółtymi przepustkami - aktorzy występujący w innych kontaktowych spektaklach i różne osoby związane z toruńskim teatrem... Kolejka z daleka wygląda dość osobliwie - jest gwarna i otoczona chmurą dymu tytoniowego. A w ogonku, jak zwykle: plotki, komentarze, wrażenia z tego, co było, i ciche nadzieje na to, co dopiero będzie. Mówi się oczywiście o teatrze, ale i o polityce, filmie, agresji, dzieciach, cenach i zwierzętach. Rozmawia się także podczas spektakli. Zak�