EN

16.11.2022, 13:30 Wersja do druku

Słowa nad brzegiem wody

Wydarzeniem drugiego dnia 17. Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Opowiadania będzie spektakl Agnieszki Ayşen Kaim, Marty Maślanki i Marty Puchłowskiej „Słowa nad brzegiem wody. Opowieść pomiędzy kulturami”, który łączy wątki opowieści autobiograficznej z muzyką i sztuką ebru.

fot. mat. organizatora

Agnieszka Ayşen Kaim w rozmowie z Jarosławem Kaczmarkiem pozwala nam zajrzeć za kulisy spektaklu...

Jarosław Kaczmarek: Opis Twojego autorskiego spektaklu jest dosyć tajemniczy... Czy mogłabyś przybliżyć go nam bliżej - o czym jest ta opowieść?

Agnieszka Ayşen Kaim: Jest to opowiedziana autorsko historia moich rodziców, Michała i Bahar, dwojga młodych zakochanych z końca lat 60-tych XX wieku, próbujących połączyć dwa światy, odmiennych i wzajemnie ich fascynujących kultur: polskiej i tureckiej. Czasy to były inne, „zamierzchłe”, dla mnie to był czas dzieciństwa i przywołuję go na różne sposoby. Takie love story w wersji retro i do tego bez happy endu. Formalnie jak patchwork pozlepiany z różnych narracji, także sfabularyzowanych wątków. W tekście, który w większości improwizuję, pojawia się wiele ciekawych obserwacji z czasów PRL, ale odczytanych przez moją matkę, lewicową cudzoziemkę z kapitalistycznego kraju, jakim była już wtedy Turcja, jej komentarze na temat polskich zwyczajów, sztuki: kina, teatru, muzyki, kulinariów, mody. W spektaklu często odnoszę się też do polskiego postrzegania Turcji, do stereotypów, do orientalistycznych fascynacji o sarmackich korzeniach, ale także do mniej znanych, a ważnych dla mnie, elementów kultury tureckiej.

Jeśli chodzi o tajemniczy tytuł, to pojawiająca się w nim „woda” w mojej interpretacji ma różne znaczenia. Jest odniesieniem do użytej w spektaklu techniki malarskiej ebru, malowania farbami na wodzie, ale współgra też z myślą suficką, zresztą nie tylko, z dosyć powszechnym w wielu kulturach wyobrażeniem życia jako rozległej wody, oceanu.

J.K: Czyli uchylasz rąbka tajemnicy swojego życia. Co możesz powiedzieć o swojej pracy z opowieścią autobiograficzną? Czy długo pracowałaś nad formą i jak posłużyłaś się osobistym materiałem, tworząc spektakl dla widzów z zewnątrz.

A.A.K: Nie ukrywam, że opowieść autobiograficzna to bardzo trudne zadanie. Może nawet karkołomne i dlatego warto je dobrze skomponować. Kluczowym jest przełożenie refleksji autobiograficznej na język sceny, aby nie doszło do efektu seansu psychoterapeutycznego z udziałem publiczności.

Dlatego moja opowieść jest próbą przełożenia refleksji autobiograficznej na język metafory artystycznej. Praca nad tym spektaklem to efekt wielu lat, kilku podejść. Praca nad zebranym materiałem była jak odczytywanie palimpsestu, ze strzępków listów, telegramów, zeszytów, rozmów z członkami rodziny. Praca na pograniczu dokumentu, literatury, pamiętnikarstwa i detektywistyki. Chciałam jednak nadać tej historii wymiar uniwersalny, ciekawy dla każdego odbiorcy, nie tylko przyjaciół. Posługuję się też poezją, ona nadaje metaforyczności i jednocześnie dystansuje wobec osobistych treści. Moi rodzice stają się po prostu postaciami opowieści, którą opowiadam w trzeciej osobie. Opowiadam o czasach ich młodości, ale czynię ich postaciami współczesnego eposu. Lubię swoich bohaterów, choć nie szczędzę im złośliwości. W tej opowieści usadowiłam się na brzegu tytułowej wodnej tafli, opowiadam z pozycji świadka. Wprawdzie opowiadam po polsku, ale myślę strukturą gramatyczną języka tureckiego, który do narracji ma zarezerwowany inny tryb czasownika, nazywany trybem świadka. Opowiada się w ten sposób wydarzenia, w których się nie brało udziału lub fakty z czasów odległego dzieciństwa, kiedy się jeszcze nie było do końca sobą, jakby opowieść dotyczyła kogoś innego. Domyślam się, że nadal ta moja opowieść o opowieści zabrzmiała tajemniczo.

J.K: Pytanie o formę... Tkając dywan swoich opowieści sięgasz po osobiste wątki, literaturę - tę pisaną i ustną, poezję, posługujesz się obrazami i muzyką. Czy określenie "teatru opowiadania" jest Ci bliskie i mogłoby wyznaczać kierunek Twoich artystycznych poszukiwań? No właśnie, jeśli istnieje coś takiego jak teatr opowiadania - to co by to mogło znaczyć?

A.A.K: Zmieniłabym pytanie. Teatr opowiadania jest w mojej koncepcji odległy, bo nie posługuję się techniką aktorską ani teatralną, nie mam tekstu dramaturgicznego, a jedyną scenografią jest ekran i stojąca na stole malarki prostokątna misa z wodą. To nie jest teatr, ja się nie wcielam w żadną z postaci, nie używam stałego tekstu poza cytowanymi wierszami. Tak przynajmniej mi się wydaje…

Nazwijmy to bardziej artystycznym kolażem, refleksją skomponowaną z różnych środków wyrazu artystycznego (słowo, poezja, obraz, muzyka), dziejącym się tu i teraz, za każdym razem inaczej. Obraz prowadzi słowo, słowo prowadzi obraz. Sztuka ebru to wzór jednorazowy, zawsze inny. W warstwie słownej posługuję się formułami z tureckiej epiki lirycznej i poezji. Jakbym opowiadała wypełniony nową treścią utwór z dawnej literatury ustnej, która zawsze mnie fascynowała. Wiersze są autorstwa wybitnego tureckiego poety polskiego pochodzenia, Nazima Hikmeta, prawnuczka polskiego emigranta Konstantego Borzęckiego/ Mustafy Dżelalaleddina Paszy. Pojawia się też utwór Adama Mickiewicza i moje własne amatorskie kuplety. To tyle co do formy. W tej pracy otoczyłam się też grupą przyjaznych mojemu pomysłowi osób. I w tej podróży przez wodę i słowa towarzyszą mi wspaniali artyści: Marta Puchłowska, malarka ebru, także związana z Turcją i Marta Maślanka, przyjaciółka i instrumentalistka, która akompaniuje tym słowno-malarskim obrazom. Dodatkowo jest z nami Selçuk Kaplan, zaprzyjaźniony turecki filmowiec, który czuwa nad tym, aby powstający płasko na wodzie obraz widzowie mogli śledzić na ekranie. Na chwilę na scenę wkracza też moja przyjaciółka, pieśniarka turecka, Bahar Özsöy, poznana dzięki mojej książce „Bahar znaczy Wiosna”. Zaimprowizujemy tureckie wesele. Jak widzisz nawet moja ekipa jest na pograniczu kultur.

J.K: Możesz coś powiedzieć o sztuce ebru, która pojawia się w Twoim spektaklu jako forma narracji?

A.A.K: Pomysł włączenia ebru jako równoległej - wobec ustnej - narracji ruchomym obrazem powstał przy okazji występów online, kiedy debatowaliśmy, jaki element artystyczny może być nie do zastąpienia w wersji na żywo, a możliwy wtedy, gdy opowiadamy do kamery. Ale teraz język video przekładamy na ekran projektora i staje się on drugim planem opowieści na żywo z podkładem muzycznym granym też na scenie. Marta Puchłowska, absolwentka ASP ukończyła także studia ebru w Turcji na Uniwersytecie im. Mimara Sinana w Stambule. Ebru to turecka tradycyjna sztuka malowania na wodzie, w Europie nazywana jest papierem marmurkowym lub karagenowym. Słowo „ebru” pochodzi z języka perskiego i oznacza „chmurę”. Korzenie tej formy sięgają Azji Środkowej (IX w.), stąd za pośrednictwem sztuki perskiej trafiła na grunt turecki. Zarówno pędzle, jak i farby oraz ciecz, wszystko to wykonywane jest ze składników naturalnych. Farba zawiera tłuszcz zwierzęcy i unosi się na powierzchni wody w kształcie barwnych plam, których kształt nadaje się szpikulcem lub grabiami, w zależności od zamierzonego wzoru. Następnie powstały na wodzie obraz przenosi się na papier i wiesza, aby wyschnął. Powstające desenie są niepowtarzalne, unikalne. Tak samo jest z opowiadaniem, buduję słowa z przygotowanych myśli, ale układ słów, fraza, rytm zmieniają się w zależności od danego spotkania ze słuchaczami. Efemeryczność i sytuacyjność tych dwóch sztuk jest bardzo inspirująca. Chciałam spróbować je połączyć.

J.K. Dziękuję za rozmowę.

***

„Słowa nad brzegiem wody. Opowieść pomiędzy kulturami” – Agnieszka Ayşen Kaim, Marta Maślanka, Marta Puchłowska (Polska/Turcja)

17 listopada, czwartek, godz. 19.00
Mazowiecki Instytut Kultury, ul. Elektoralna 12

Informacje i bilety: https://festiwalopowiadania.pl/program/slowa-nad-brzegiem-wody-opowiesc-pomiedzy-kulturami-polska-turcja/

Festiwal dofinansowano ze środków otrzymanych od m.st. Warszawy oraz budżetu państwa - ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Organizatorzy: Stowarzyszenie “Grupa Studnia O.”, Mazowiecki Instytut Kultury

Źródło:

Materiał nadesłany