"Dziwny przypadek psa nocną porą" Simona Stephensa w reż. Jakuba Krofty w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
To jeden z tych wykalkulowanych, opartych na szantażu emocjonalnym, przesłodzonych spektakli, które stają się hitami West Endu czy Broadwayu. Bohaterem jest 15-latek cierpiący na zespół Aspergera (dość przekonujący Krzysztof Szczepaniak) - matematyczny geniusz, któremu nie umknie żaden szczegół otaczającej go rzeczywistości, ale który postrzega świat schematycznie, nie potrafi czytać emocji innych ludzi, nie rozumie metafor, przyjaźni się tylko ze zwierzętami itd. Przez dwie godziny prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa psa sąsiadki, przy okazji odkrywając rodzinne tajemnice i odbywając pełną pułapek podróż pociągiem do Londynu. W finale, już po tym, jak uronimy łzę, oglądając jak jego skruszony ojciec - prosty chłop, który przecież nie chciał źle, kocha syna, a teraz próbuje odbudować jego zaufanie, i wydamy z siebie głośne "Ach!" na widok wniesionego na scenę słodkiego szczeniaka golden retrievera - zwróci się do widzów z pytaniem,