Polska prapremiera legendarnej opery "Armide" Jeana-Baptiste'a Lully'ego w Warszawskiej Operze Kameralnej to nie tylko znakomite otwarcie IX Festiwalu Oper Barokowych. To przede wszystkim pokazanie, że WOK narodziła się na nowo. Owe narodziny publiczność nagrodziła dziesięciominutowymi owacjami na stojąco - pisze Sylwia Krasnodębska w Gazecie Polskiej Codziennie.
"Armide" to dzieło ikoniczne. Opera powstała w XVII w. na zamówienie króla Ludwika XIV. Libretto, którego autorem jest Philippe Quinault, przenosi nas w baśniowy świat, w którym magia jest niczym innym jak igraszkami z piekielnymi mocami, a miłości bliżej jest do nienawiści niż do pięknego uczucia. Armide (Marcelina Beucher) to czarownica, której największym wrogiem jest Renaud (Aleksander Re-wiński). Kobieta o lodowatym sercu nie chce też nigdy zaznać miłości. Jedynym kandydatem na jej kochanka może być ten, kto zamorduje Renauda. Jej samej tymczasem trafia się taka okazja. Gdy mierzy sztyletem w serce znienawidzonego mężczyzny, powstrzymuje ją jakaś siła. Tą siłą jest miłość oczywiście. Jednak czy w świecie czarów przetrwa ona wszystkie zawirowania? - Historia Armide i Renauda reprezentuje sentymentalną podróż, życiowe kryzysy, w których te dwie epickie postacie doznają wewnętrznych sprzeczności. Doświadczając tego, co można pows