EN

14.06.2023, 14:48 Wersja do druku

Ślōnskŏ corrida z samym sobōm

„Byk" Szczepana Twardocha w reż. Roberta Talarczyka i Szczepana Twardocha ze STUDIO teatrgalerii w Warszawie na 6. Festiwalu Open the Door w Katowicach. Pisze Tomasz Domagała na blogu Teatr otwarty w poniedziałek – oficjalny dziennik festiwalowy 6. edycji Open the Door.

fot. Przemysław Jendroska

Gdy zobaczyłem, że do programu tegorocznej edycji Open the Door włączony został monodram dyrektora śląskiej sceny Roberta Talarczyka Byk, zrealizowany w duecie ze Szczepanem Twardochem w STUDIO teatrgalerii w Warszawie, to bardzo się ucieszyłem. Znając bowiem ten spektakl oraz mocno eksponowaną i eksplorowaną w nim niełatwą relację Ślązaków z Polakami, marzyłem, żeby kiedyś zobaczyć go na Śląsku, słusznie podejrzewając, że na którejś z lokalnych scen Robert Talarczyk zagra kompletnie inne przedstawienie. I nie pomyliłem się, przedstawienie bowiem w Teatrze im, Wyspiańskiego znacznie różniło się od tych obejrzanych przeze mnie w Warszawie i w Szczecinie.

Po pierwsze, zmieniło się podejście publiczności do głównego bohatera, pochodzącego ze Śląska Roberta Mamoka. Z miejsca go ona kupuje, zaczyna traktować z sympatią, w miarę zaś upływu czasu mocno się z nim identyfikuje. Dzieje się tak przede wszystkim z powodu języka śląskiego i zapożyczonych z niego słów i fraz, na czele ze słynnymi na Śląsku zwrotami do babci i dziadka (Ōma i Ōpa), które natychmiast budują nić porozumienia z bohaterem, po kilku minutach przeradzającą się w rodzaj zażyłości nieomal rodzinnej. Wielka w tym zasługa świetnie przeprowadzonego wątku trudnej historii Ślązaków, który na katowickiej scenie wybrzmiał głośno i dobitnie. W tym kontekście ogromne wrażenie na mnie (a sądząc po grobowej ciszy i wielkim napięciu również na całej widowni) zrobiła tu przywołana przez Mamoka rozmowa z jego ciotką, odkrywająca przed nim okropną rodzinną tajemnicę, będącą częścią śląskiej traumy, związanej z gwałtami Sowietów na tutejszych kobietach w 1945 roku. W ogóle miałem takie wrażenie, jakbym dopiero tutaj, za trzecim razem, zobaczył na Byku publiczność w pełni rozumiejącą to, co się jej ze sceny opowiada. Inny też był ich śmiech, zwłaszcza w chwilach eksploatacji kiczowatych czy często absurdalnych „śląskich gadżetów” (górnicza czapka, wódka w kostiumiku białego pudla czy słynna niemiecka czekolada z okienkiem itp.). Był pobłażliwy, serdeczny – owe przedmioty nie świadczyły bowiem tylko o złym guście „takich jak Mamok”, ale budowały opartą na życiowym doświadczeniu wspólnotę. Śmiech ten więc był oczyszczający, jako że widzowie po gogolowsku śmiali się w tym przypadku sami z siebie.

Podwójnych znaczeń nabrał też na scenie Śląskiego status Roberta Mamoka oraz sens jego scenicznych działań jako dyrektora śląskiej instytucji kultury, pierwszego na tym stanowisku Ślązaka w historii. Jak pamiętamy z opowieści Twardocha, Mamok ucieka przed samym sobą i konsekwencjami swoich niezbyt chlubnych działań w przestrzeni publicznej do domu swojego nieżyjącego dziadka, żeby w relacji ze swoją przeszłością rodzinną, a przez tę rodzinną, ze społeczną, coś w sobie zmienić, znaleźć sposób na bycie lepszym człowiekiem. Jako że grający Mamoka Robert Talarczyk w istocie rzeczy jest dyrektorem Teatru Śląskiego, osobą w sprawy Śląska autentycznie zaangażowaną, gest ucieczki jego bohatera od rzeczywistości nabiera w Katowicach drugiego dna. Nie możemy bowiem zapomnieć, że dom jego śląskiego dziadka znajduje się w tym przypadku na śląskiej scenie, kierowanej właśnie przez Talarczyka. Byk więc robi się tutaj również opowieścią o tym, że mądry i świadomy złożoności historii swojego narodu Ślązak (odpowiedzialny za jego kulturę jako dyrektor śląskiej instytucji) ucieka na śląską scenę, miejsce, w którym eksploruje się opowieści o wszystkich śląskich dziadkach, żeby w teatrze, tym najpiękniejszym i najbezpieczniejszym miejscu w naszym świecie, wyprać własne „śląskie” brudy i osiągnąć swój cel: odnaleźć wspólnotę ludzi, którym jest to tak samo potrzebne jak jemu. Z tej perspektywy pokaz Byka w Katowicach staje się czymś znacznie więcej niż samo przestawienie, grane jako zwykły spektakl w Warszawie czy Szczecinie.

fot. Klaudyna Schubert / mat. teatru

Jeśli chodzi zaś o samą Warszawę i jej odklejenie, ironicznym komentarzem mogłaby się tu stać odpowiedź katowickich widzów na pytanie Mamoka, czy wiedzą oni, kim jest postać, którą opisuje, mówiąc o słynnym zdjęciu, na którym drobna kobieta z tęczowym plecaczkiem stoi naprzeciwko kordonów policji. W tekście chodzi oczywiście o reżyserkę Agnieszkę Holland, katowicka publiczność chórem jednak wymieniła słynną „babcię Kasię”. Wydaje się więc, że Szczepan Twardoch nieźle wyczuł dyskretną różnicę w postrzeganiu rzeczywistości między warszawskim establishmentem a resztą kraju. Co więcej, postrzeganie “babci Kasi” jako prawdziwej bohaterki, której, w myśl tego wątku na pewno bliżej do białoruskiej protestującej, niż Agnieszce Holland, dobrze świadczy też o katowickiej publiczności, nie tracącej – jak widać – kontaktu z rzeczywistością. 

Ostatnim elementem, na który chcę zwrócić dziś uwagę, jest kiczowaty, powszechny kiedyś w śląskich/polskich domach obraz Chrystusa – tu przedstawiający go w Ogrójcu, gdy podczas modlitwy, tuż przed aresztowaniem, błaga on ostatni raz Boga, żeby odsunął od niego ten kielich goryczy, czyli mękę i śmierć. Dopiero w Katowicach go zauważyłem, a przecież oświetla on całą opowieść o Mamoku bardzo zgrabnie, z jednej bowiem strony jest świadectwem prawdziwego zespolenia Ślązaków z figurą umęczonego człowieka, przystającego w końcu na swój niezasłużony, aczkolwiek nieuchronny los (cierpiętnictwo ewidentnie Ślązacy ukradli Polakom), z drugiej – wyśmiewa kiczowatość i megalomanię owego zespolenia, dającego czasem zbyt łatwe alibi prostym błędom i w gruncie rzeczy – jakiegoś rodzaju paraliżującej niemocy.

Byk w Katowicach to zatem inny spektakl, prawdziwszy i głębszy; to też świadectwo, że publiczność jest w teatrze zawsze jednym z najważniejszych aktorów, który może wywrócić do góry nogami świat – i to nie tylko ten sceniczny.

Tytuł oryginalny

Ślōnskŏ corrida z samym sobōm – o Byku Twardocha/Talarczyka w Teatrze Śląskim w Katowicach

Źródło:

domagalasiekultury.pl
Link do źródła