To będzie literackie wydarzenie. Ponad tysiąc stron obejmujących całą epokę, lata 1962-1999. Dzienniki Sławomira Mrożka, jednego z największych żyjących polskich pisarzy. Ich istnienie Mrożek ujawnia w dzisiejszym wywiadzie dla "Magazynu Dziennika".
W dziennikach przewijają się nazwiska największych polskich postaci kultury tamtego okresu: Lema, Miłosza, Jeleńskiego, Herlinga-Grudzińskiego, Błońskiego, Giedroycia i Czapskiego, których Mrożek spotykał i z którymi wymieniał listy. Ale najważniejszym bohaterem zapisków jest Witold Gombrowicz, który w drugiej połowie lat 60. zamieszkał wraz z przyszłą żoną Ritą na południu Francji. Notatki ze spotkań z autorem "Ferdydurke", którego Mrożek nazywał "szefem" oraz "padrone" rzucają nowe światło na relację tych dwóch gigantów literatury polskiej. "Moja niższość wobec niego to nie tylko niższość talentu, osobowości, woli - jestem o wiele młodszy i przypadłem na inne czasy. On jest weteranem czasu, kiedy pisarz to było coś. Kiedy świat jeszcze w ogóle to było coś" - pisze w swoich dziennikach Mrożek. Dzienniki Mrożek zaczął pisać pod koniec lat 40. Ale jak przyznaje, po dziesięciu latach spalił "bez żalu kilkanaście albo dwadzieścia