Mimo burzy wokół jego osoby wiceprezydent Sławomir Hinc do jesiennych wyborów samorządowych nie straci swojego stanowiska. Czy odejdzie za trzy miesiące? Wszystko wskazuje na to, że będzie personalną ofiarą partyjnych negocjacji w PO i sprawa Janusza Palikota oraz Teatru Ósmego Dnia nie będzie tu miała nic do rzeczy - komentuje Tomasz Cylka w Gazecie Wyborczej - Poznań.
Poznańska Platforma Obywatelska pękła z hukiem podczas marcowych wyborów do zarządu miejskiego partii. Wtedy to europoseł Filip Kaczmarek (człowiek Rafała Grupińskiego) pokonał wicemarszałka Senatu Marka Ziółkowskiego (na którego postawił Waldy Dzikowski). Sławomir Hinc to wieloletni współpracownik cenionego poznańskiego senatora. To właśnie jego wykłady sprawiły, że ambitny uczeń ze Śremu postanowił studiować socjologię, a po studiach został asystentem wicemarszałka. W 2006 r. 1147 poznaniaków z okręgu Nowe Miasto-Morasko oddało na Hinca swój głos i początkujący polityk wszedł do rady miasta Poznania. Był niesamowicie aktywny, w mediach wypowiadał się chętnie i na każdy temat, niektórzy ochrzcili go nawet nieformalnym rzecznikiem klubu. To zostało docenione. Rok temu, po tragicznej śmierci Macieja Frankiewicza, dzięki wsparciu PO awansował na stanowisko zastępcy prezydenta Poznania. Karty w mieście rozdawał wtedy poseł Waldy Dzik