Idźcie śmiało, którzy znacie się na operze i może to nie pierwszy "Borys Godunow", którego oglądacie. Idźcie i wy, najwierniejsze bywalczynie, wycieczki pań z kół gospodyń wiejskich, którym sztuka musi przemówić najprościej do serc. Co zobaczycie? Wszystko zaczyna się niewinnie, od uczestnictwa, by tak rzec, w oficjalnej uroczystości państwowej. Borys Godunow zostaje carem. Niespiesznie, ale nieuchronnie nadciąga moment, kiedy "coś" nas wyciąga z wygodnych foteli. Jesteśmy tam, w Rosji. - Jak wielu Polaków, boję się Rosji - mówi reżyser "Godunowa" Marek Weiss-Grzesiński. - Chociaż podziwiam wiele aspektów jej wspaniałej przeszłości. Obrazy Rosji są więc przesycone moim strachem, ale też i miłością. Jesteśmy więc w Rosji. Czujemy, że to, co się stało, jest straszne i to, co się stanie, jest straszne. Oto domowe komnaty Borysa Godunowa. Niewinne niebieskie kolory i ciepłe różowe kolory, niania, zabawki, śliczne dziec
Tytuł oryginalny
Sława Borysowi Godunowowi
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Poznańska nr 281