Wydawałoby się, że wdzięcznym tworzywem scenicznym są adaptacje dzieł, należących już do klasyki prozy i że wzbudzą one powszechny aplauz widowni. Nic biedniejszego. Dowiodła tego ostatnia inscenizacja znanej powieści S. Żeromskiego "Ludzie bezdomni", która na afisz Teatru Nowego w Zabrzu weszła pt. "Doktor Judym", a którą na warsztat reżyserski wziął Józef Para. I cóż nam zaserwowano? Najogólniej mówiąc i bez uszczypliwości - postrzępiony, nie najlepszy -bryk sceniczny lektury szkolnej podany widzom (czytaj: młodzieży szkolnej) w siedmiu odsłonach. Ciekawi zatem byliśmy - wiadomo - nie fabuły, tylko jak ową powieść przełożono na jeżyk scenicznych możliwości. Rozpisali ja na epizody i role: Zbigniew Kornecki i Jan Sarna, innymi słowy - adaptatorzy. Jeszcze raz okazało się, iż przenoszenie prozy "pod strzechy" teatrów zawsze wiąże się z ryzykiem, nawet jeśli się traktuje scenariusz czy scenopis jako utwór dramatyczny. jako nową jako
Źródło:
Materiał nadesłany
Wieczór, nr 235