"Wdowy", najnowszy utwór Mrożka, miał przed kilkunastu dniami premierę w Teatrze Współczesnym. Scena ta od dłuższego czasu słusznie cieszy się znakomitą renomą, czego dowodem jest wiele granych tu dobrych i bardzo dobrych przedstawień.
Mrożek - wiadomo - klasyk, kanonizmowany prześmiewca, kpiarz-laureat, któremu nawet z jamników upleciono już pewnie triumfalny wieniec. Sztukę wyreżyserował sam Erwin Axer, zaś w obsadzie błyszczą nazwiska takich znakomitości jak Zofia Kucówna, Marta Lipińska, Henryk Bista, Krzysztof Kowalewski i Wiesław Michnikowski. Biorąc to wszystko pod uwagę założyć by się można, że przedstawienie w Teatrze Współczesnym będzie wspaniałe. Założyć się i... przegrać. "Wdowy" są po prostu takie sobie. Letnie. Śmieszne, ale nie za bardzo. Mądre - choć nie ma w nich myśli porażająco odkrywczych. Aktorzy są rzeczywiście świetni i grają "na pełen gwizdek", ale w tym krótkim (wraz z długą przerwą niecałe półtorej godziny) przedstawieniu trudno się nimi specjalnie nacieszyć. Precyzyjnej reżyserii Axera rzeczywiście nie da się niczego zarzucić. Spektakl jednak toczy się wolno - od żarciku do żarciku, zaś pod koniec zarówno aktorzy, jak i widzowi