EN

10.11.2009 Wersja do druku

Słabość do kobiet to moja siła

- Pod żadnym pozorem nie oglądam się za siebie. Sprawia mi radość praca z zespołem ludzi, bycie tam, gdzie toczy się życie. Człowiek powinien robić to, co lubi i akceptuje - mówi EDWARD LINDE-LUBASZENKO

Świętując 70. urodziny i 50-lecie pracy aktorskiej wyznał Pan publicznie, że największą rolą była rola Edwarda Lubaszenki. Jak się ją "grało" przez lata i jak wyglądałoby Pana życie jako Edwarda Lindego? - Moje losy potoczyłyby się inaczej, gdyby nie było wojny. Pewnie wzrastałbym z matką i ojcem Może nawet mieszkałbym w Krakowie, gdzie najprawdopodobniej zostałem poczęty, w Podgórzu. Lecz historia pogmatwała rodzinne losy. Ojciec, wcielony do Wehrmachtu, poddał się w pierwszej bitwie, potem na dwa lata trafił do obozu w Tulę. Po wyjściu z łagru wrócił do Polski i zamieszkał w Polanicy-Zdroju. Tam w 1952 roku za śpiewanie dziecięcych piosenek w języku niemieckim znalazł się w więzieniu - na dwa lata. Ja od 1945 do 1973 roku, z przerwami, mieszkałem we Wrocławiu. Ojca poznałem mając 18 lat i zapamiętałem jako człowieka wypalonego kłopotami, który nie był pewien mojego nastawienia do niego. Utrzymywaliśmy dobre stosunki. Jednak czas

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Słabość do kobiet to moja siła

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Krakowska nr 261/ 06-11-2009 (dodatek)

Autor:

Małgorzata Iskra

Data:

10.11.2009