Obcując w Teatrze Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach z premierową inscenizacją komedii "Manekin, czyli kochanek Hitlera", zrozumiałem, jak żywotna jest figura Adolfa Hitlera. Powieści Stanisława Dejczera "Manekin" oraz "Kochanek Hitlera", na których oparto komedię, są niczego sobie, aczkolwiek obserwując spektakl, trudno w to uwierzyć. Sama sztuka zaczyna się nawet interesująco. Pierwszy akt otwiera scena, będąca komediowym ujęciem konfliktu między należącym do Hitlerjugend Edgarem, reprezentującym plebejski nazizm, a ojcem arystokratą. Już w pierwszej scenie maniera aktorska Michała Rolnickiego, występującego w roli Edgara, jest nieznośna, ale broni się jeszcze rola Bernarda Krawczyka. Niestety, cała reszta aktu pierwszego i drugiego, których rozdział ma charakter wyłącznie, jak się zdaje, techniczny, jest już symfonią nudy. Bezmyślna parada głupawych gagów nijak nie uzasadnia absolutnie pretekstowej fabuły, której jedynym
Tytuł oryginalny
Słabizna w dwóch aktach
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Polska nr 43