To się nazywa mieć nosa artystycznego. Dyrektor teatru Ateneum, który przygarnął na swoją scenę "Złe zachowanie" warszawskich studentów nie spodziewał się zapewne, że tak długo się u niego zadomowią. Minął już prawie rok od premiery a oni wciąż grają, i pobiją zapewne rekord długowieczności pokazu dyplomowego. Wpadłam ostatnio na szeregowe przedstawienie. Apogeum trwa. Widzowie podpierają ofiarnie ściany. Reżyser Andrzej {#os#391}Strzelecki{/#} krąży podczas spektaklu trasą: garderoba - kulisy - widownia. Patrzy na scenę od tylu przez dziurkę kotary. A za chwilę już śledzi akcję zza ostatniego rzędu widowni. Sprawdza czy się coś nie sypie. Dziś przeżywa szczególne napięcie, bo jednego z młodych aktorów dorwały korzonki. Jest naprawdę chory. W szkole można by w takiej sytuacji spektakl odwołać. Tutaj zebrało się jednak co najmniej pięćset osób na sali i czeka na podniesienie kurtyny. Trudno odesłać ich do dom
Tytuł oryginalny
Skutki Złego Zachowania
Źródło:
Materiał nadesłany
Radar