"Nie ma już tych miasteczek, gdzie biblijne pieśni /Wiatr łączył z polską piosenką i słowiańskim żalem /Gdzie starzy Żydzi w sadach pod cieniem czereśni /Opłakiwali święte mury z Jeruzalem" - tęsknił w "Elegii miasteczek żydowskich" Antoni {#au#993}Słonimski{/#}. A jednak te miasteczka powracają do nas poprzez wiecznie aktualnego "Skrzypka na dachu" - znanego na całym świecie musicalu spółki autorskiej Jerrego {#au#755}Bocka{/#} i Sheldona Harnicka. Tym razem możemy go oglądać na scenie Teatru Rozrywki w Chorzowie w reżyserii i scenografii Marcela {#os#740}Kochańczyka{/#}, a choreografii Henryka {#os#3482}Konwińskiego{/#}. Ten trzy i półgodzinny spektakl teatru muzycznego, zwłaszcza w drugiej części, skupiał uwagę widzów. Opowieść o losach Żyda - Tewjego Mleczarza, jego żony Gołdy i pięciu córek na tle malowniczej, ukraińskiej Anatewki, poprzez filozoficzno-humorystyczne ujęcie tematu zmusza do refleksji nie tylko nad ich konkretnym życi
Źródło:
Materiał nadesłany
Gość Niedzielny nr 51