"Skrzypek na dachu" w reż. Zbigniewa Maciasa w Nowym Teatrze w Słupsku. Pisze Ket w Dzienniku Bałtyckim.
"Skrzypek na dachu" jako sposób na złapanie równowagi? W słupskim wykonaniu - tak. Musical artystów Nowego Teatru i Państwowej Orkiestry Kameralnej nie wymaga od widza zaangażowania i skupienia. Proponuje dobrą porcję rozrywki na przyzwoitym poziomie. Parafrazując słowa głównego bohatera jest "tak przyjemny, że zapomina się o codziennej biedzie". Przez prawie dwie godziny sceny zbiorowe, oddające klimat żydowskiej miejscowości - Anatewki, przeplatają się z humorem i dopracowanymi wokalnie motywami muzycznymi. I tak jak w Anatewce na słupskiej scenie młodzieńcza żywiołowość towarzyszy chwilom zadumy nad ludzka dolą, pogodną zgodą na to, co niesie los. Tylko że widz, w przeciwieństwie do głównego bohatera - mleczarza Tewiego - nie musi wybierać. Od aktorów otrzymuje i afirmację życia, i chwile wzruszenia. Nawet grozy. - Scena, kiedy panowie tańczą z butelkami na głowie zrobiła wrażenie - mówi Katarzyna Kozyrek. - Z obawą myślałam, co będ