Należałem do grona pierwszych sceptyków, przyznaję się. Nie wierzyłem by zespół Operetki Wrocławskiej mógł udźwignąć ten spektakl. Zdawało się, że "klapa" jest nieunikniona. Tymczasem... To co oglądaliśmy na operetkowej scenie w piątek 21 czerwca, można bez wahania określić jako artystyczne wydarzenie. Jan Szurmiej na swój debiut reżyserski w tym teatrze, stworzył rzecz imponującą rozmachem, inwencją i wysokim profesjonalizmem. Stworzył obraz, który każe widzowi zapomnieć o upływającym czasie. (Pierwsza część przedstawienia trwa ponad dwie godziny!). Pierwsze zaskoczenie - to dobrze śpiewający i rozbudowany chór. Drugim zaskoczeniem jest postać tytułowego skrzypka (Edward Mirek, koncertmistrz pierwszych skrzypiec). Szacunek budzi też warsztat aktorski Zdzisława Skorka (Tewje). Doskonale ze swych ról wywiązują się niemal wszyscy pozostali wykonawcy zarówno pierwszoplanowych ról jak i drugorzędnych epizodów. Byłaby to lista niemal t
Tytuł oryginalny
"Skrzypek na dachu" w Operetce Wrocławskiej
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza nr 152