"Skrzypek na dachu" w reż. Emila Wesołowskiego w Operze Krakowskiej. Pisze Mateusz Borkowski w Gazecie Wyborczej - Kraków.
"Skrzypek na dachu" pokazywany pod gołym niebem na Kazimierzu pod względem organizacyjnym wypadł znakomicie. Artystycznie pozostawił jednak wielki niedosyt. Od lat jestem wielbicielem amerykańskich musicali, przede wszystkim tych oryginalnych, wystawianych na teatralnych deskach. "Skrzypka na dachu" znam doskonale zarówno w wersji filmowej z niezapomnianą rolą Topola, jak i tej teatralnej. Pierwszym musicalem, który obejrzałem w swoim życiu w teatrze, była właśnie historia ubogiego mleczarza Tewjego. Spektakl w reżyserii Marka Weiss-Grzesińskiego, pod kierownictwem muzycznym Ewy Michnik, przypominam sobie dziś z rozrzewnieniem. Po latach Opera Krakowska postanowiła wrócić do jednego z najpopularniejszych dzieł na Broadwayu, od premiery którego minęło równo 50 lat. Najnowszej produkcji podjęli się Emil Wesołowski (inscenizacja, reżyseria i choreografia) i Bogusław Nowak (inscenizacja). Za kierownictwo muzyczne odpowiadał dyrygujący orkiestrą Marci