"Skrzypek na dachu" w reż. Jerzego Gruzy w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Premierze "Skrzypka na dachu" w Teatrze Muzycznym towarzyszyły emocje również sportowe. Tak jak przed następną kolejką skoków wzwyż czekano, czy Jerzy Gruza przesadzi poprzeczkę, którą sam sobie ustawił poprzednim legendarnym "Skrzypkiem", wyreżyserowanym przez niego w Gdyni w 1984 roku. Ja wolałbym się w takie sportowe zestawienia szerzej nie wdawać. O tym, że nie warto przeskakiwać samego siebie, przekonał się zresztą, boleśnie, sam Jerzy Gruza. Bojąc się, że wyjdzie mu "Skrzypek na dachu 2", o którym jakiś czepialski recenzent napisze, że to odcinanie kuponów od poprzedniego sukcesu, dorobił finałową scenę, która jest tak rażąco dosłownym nawiązaniem do Zagłady Żydów, że wręcz obezwładnia to i pozbawia sporej części satysfakcji z oglądania widowiska. Może reżyser sprawę przemyśli i coś w tym finale poprawi? Dlatego nie wdaję się też w opisywanie tego, co stało się na premierze. Nie ma sensu porównywanie obecnej wersji z p