Od premiery "Skrzypka na dachu" w chorzowskim Teatrze Rozrywki trochę czasu już minęło, ale warto było odczekać nieco, by dostrzec wspaniałe dojrzewanie tego spektaklu. Już pierwsze recenzje miał znakomite, ale dziś wyraźniej widać, jak premierowa trema pożarta nawet najlepszych. Może tylko doangażowani z Opery Śląskiej tancerze właśnie na premierze wznieśli się na szczyty. Oby szybowali równie wysoko i na kolejnych przedstawieniach, co okazuje się jednak nie jest takie łatwe. Za to z największą przyjemnością przychodzi na przykład odnotować rolę Marty {#os#2581}Kotowskiej{/#}, która nie tylko znakomicie (jak, już na premierze) śpiewa, ale w końcu interesująco też buduje postać Goldy, żony bodaj najsłynniejszego mleczarza, Tewjego, domorosłego filozofa, prowadzącego swoisty dyskurs z Panem Bogiem. "Rozrywka" w krótkiej swej historii tyle rzeczy wprowadziła na polskie sceny, że nie musi mieć kompleksów, prezentując musical Josepha {#au#}
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Zachodni nr 33