"Skrzyneczkę bez pudła" w reż. Andrzeja Sadowskiego w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie recenzuje Tadeusz Piersiak.
Spektakl "Skrzyneczka bez pudła" według Wiesława Dymnego, pierwszy raz wystawiony w Teatrze im. A. Mickiewicza 16 maja, to marzenie każdego dyrektora sceny: jest równocześnie romansem, kryminałem i komedią. Andrzej Sadowski zrealizował swój spektakl w oparciu o opowiadanie Wiesława Dymnego "Skrzynka bez pudła". Jego akcja toczy się w scenerii Beskidów - ulubionej przez autora - i z udziałem mieszkańców tego regionu - ludzi z pozoru nieskomplikowanych. Sama historia, skreślona w konwencji detektywistycznej, jest tak pokrętna, że ociera się o granice absurdu. Zaczyna się od zamówienia u wiejskiego stolarza skrzynki na różne różności. A potem toczy się opowieść o miłości prowadzącej do zabójstwa. Na tej podstawie autor udowadnia, że dobro i zło to pojęcia względne. Częstochowska inscenizacja gubi jednak tę moralną głębię. Przykrywa ją komediowa warstwa spektaklu i zabiegi realizacyjne - to one przede wszystkim zwracają uwagę. Reżyser