Najciekawszym, najbardziej ekscytującym czasem dla teatru w Polsce były lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte. Do stałych punktów programu podczas moich częstych bytności na corocznych Warszawskich Spotkaniach Teatralnych należała krótka wizyta w Teatrze Współczesnym, u jego gościnnego, zawsze rozmownego gospodarza - Erwina Axera. Erwin Axer, który urodził się w Wiedniu, a nauki pobierał u Leona Schillera, ojca nowoczesnego polskiego teatru, zajął szczególne miejsce w polskim życiu teatralnym. Był "Cekańczykiem" [pod wieloma względami podobnym do urodzonego w Budapeszcie lvana Nagła], niedotkniętym traumą stuletniego ucisku Polski. Nigdy nie odprawiał Mickiewiczowskich "Dziadów" ani nie oddawał się martyrologicznym roztrząsaniom - za to wystawiał w swym teatrze, poważnie traktując jego nazwę, autorów takich jak Brecht i Beckett, Frisch, Bernhard [pamiętam jego spektakl "Święto Borysa"]czy Bond, a spośród ojczystych autorów jego faworytem
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr", nr 1