POŚRÓD romantycznych uniesień napisał oto autor "Kordiana" komedię, wyśmiewającą ostro i zjadliwie romantyczne pozy, przenicował szlachecki gest i zdemaskował wielkopańską obłudę. Słusznie zauważył już Boy, że "Fantazy" wyprzedził swym realizmem późniejszą dramaturgię mieszczańską, że "jest czymś jedynym zarówno w twórczości Słowackiego, jak w ogóle w dziejach teatru". W tej sztuce liczy się i rachuje, uczucia przekłada się na język cyfr, a wielka transakcja małżeńska, wokół której koncentruje się cała akcja, ma wymiary iście balzakowskie. Niezwykłego uroku dodaje jednak "Fantazemu" fakt, że nie jest to komedia czysta, że pod koniec dramatu przybiera niespodziewanie obrót tragiczny, że jest to, jak zawsze w życiu, pomieszanie rzeczy wesołych i smutnych. I ten cudowny, giętki, dźwięczny język, jakim brzmi niezrównany wiersz Słowackiego! I tak bardzo ironiczny obraz szlacheckiego świata, jakiego nie znajdzie
Tytuł oryginalny
Skromność czy brak koncepcji
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu Nr 2