"Nędza uszczęśliwiona" Macieja Kamieńskiego w reż. Jarosława Kiliana w Polskiej Operze Królewskiej w Warszawie oraz "Poławiacze pereł" Georgesa Bizeta w reż. Tomasza Podsiadłego w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Dwie różne premiery w warszawskich Łazienkach i w Gdańsku łączy przekonanie, że można zrobić spektakl w prosty sposób. Przyczyny bywają jednak różne. W Polskiej Operze Królewskiej narzuca je ubogi technicznie teatr Stanisława Augusta Poniatowskiego. Opera Bałtycka jest uboga dosłownie, to jedna z najbiedniejszych instytucji w kraju. W Gdańsku tytuł - "Poławiacze pereł" [na zdjęciu] - brzmi niemal szyderczo. W Warszawie Ryszard Peryt ze skromności uczynił znak firmowy, jego spektakle są ostentacyjnie proste, "Nędza uszczęśliwiona" wydaje się być tego symbolem. Polska Opera Kameralna to wszakże swoisty cud, wystarczyło pół roku, by wypracować wyraziste oblicze artystyczne. Obecna premiera jest wręcz powinnością, bo "Nędza uszczęśliwiona" to pierwsza polska opera, Maciej Kamieński skomponował ją zachęcony przez króla 240 lat temu. Tym niemniej dziś próby jej wystawienia nie przynoszą sukcesu, ale Jarosław Kilian znalazł sposób na tę