Takie telewizyjne spektakle jak "Wiśniowy sad" i "Zagubieni" mogłyby wyżywić niejeden teatr przez kilka sezonów
Zagranica jest w całkowitej korpulencji - tak powiada Jepiduchow, jeden z bohaterów "Wiśniowego sadu". W roli "dwudziestu dwóch nieszczęść" wystąpił Jerzy Stuhr. Gdyby przyznawano Oscary za role w teatrze telewizyjnym, Stuhr tym epizodem zasłużyłby sobie na tę nagrodę. Stworzył postać idealnego nieudacznika, który w pełni zdaje sobie sprawę ze swej ułomności, choć nie ustaje w pretensjach do bycia kimś innym zgoła. Każdym gestem, każdym spojrzeniem, każdym słowem podkreśla stan swego skołatanego ducha. Aby uwydatnić swe szczególne położenie aktor odnalazł nawet specjalny sposób mówienia - coś pomiędzy skowytem psa a cierpieniem na ból zębów. Ale w tym spektaklu w reżyserii Andrzeja Domalika ról co najmniej udanych jest więcej. Dość wymienić Raniewską Krystyny Jandy, Gajewa Władysława Kowalskiego, Łopachina Jerzego Radziwiłowicza. Ten nowy telewizyjny Czechow godnie kontynuuje dobrą passę, jaką od wielu wielu lat ma dramaturgia au