- Można powiedzieć, że uwiodła mnie ta opowieść w stylu retro. Cieszyła mnie możliwość wskrzeszenia świata sprzed stu lat. Od dawna chciałem zająć się tym scenariuszem, musiałem jednak cierpliwie poczekać na upragnioną obsadę - mówi ANDRZEJ MAJCZAK, reżyser "Seksu nocy letniej" w Teatrze Bagatela w Krakowie.
Andrzeju, realizacja "Seksu nocy letniej" była twoim marzeniem? - Tak,. Urszuli udało się zaplanować czas, który mogła poświęcić naszej pracy, zaś w ciągu ostatnich miesięcy z teatrem związało się kilkoro interesujących aktorów. Wcześniej przygotowaliśmy otwarte czytanie allenowskiego tekstu i po ciepłym przyjęciu, przekonaliśmy się, że mamy obiecujący skład. Na wybór tekstu nie wpłynął żaden trend czy moda... - Nie, Woody Allen jest raczej kultowy niż modny. To jeden z moich ulubionych reżyserów. Odpowiada mi jego poczucie humoru, dystans, ironia. Fascynacja jego kinem trwa we mnie od jakichś dwudziestu lat; od czasu, kiedy jeszcze jako nastolatek zobaczyłem sporą część "wczesnych Allenów". Dziś zazwyczaj bawi mnie w nich co innego, niż wtedy, ale wciąż mam do nich słabość. Można zatem powiedzieć, że reżyserując jeden z allenowskich scenariuszy konsumujesz tę miłość? - Coś w tym jest, bo bez wyjątku: konsumpcja mił