"Zemsta" w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Polskim w Poznaniu. Recenzja Błażeja Kusztelskiego w Gazecie Poznańskiej.
"Zemsta" w Teatrze Polskim zaczyna się jak... derby. Ściślej - jak sztuka Jarosława Abramowa "Derby w pałacu". W "Derbach" trwa remont pałacu, tutaj - zamku. Na scenie - rusztowania, kilka zabytkowych sprzętów. Rzecz dzieje się współcześnie. Cześnik to forsiasty dorobkiewicz, snobizujący prostak, któremu zamarzyła się zamkowa siedziba, więc ją remontuje. Milczek to przykład zimnego, bezwzględnego prawnika. Papkin jawi się jako bojaźliwa klucha, chociaż nosi się jak Rambo. Z kolei Perełka (szef ludzi Cześnika) jest dresiarzem z temperamentem angielskiego fagasa, a emeryt Dyndalski robi za "przynieść, podaj, pozamiataj". Spór o mur przestał być istotny, a na plan pierwszy wysuwa się intryga bardziej wyrazista: skok na kasę Podstoliny, a więc wątek matrymonialny. Tę "Zemstę" ogląda się bez zachwytu, choć - przynajmniej momentami - z zainteresowaniem. Jest kilka scen zabawnych, jak choćby spotkanie dawnych kochanków: przestraszonego Wacława z u