- W spektaklu "Raport panika" zadaję pytania skąd stereotyp Polaka Janusza? Kiedy napędzamy się niewytłumaczalną, wszechobecną złością? Rozwijam też kwestię usprawiedliwiania nienawiści, nietolerancji, ksenofobii i ułańskiej zakrapianej fantazji - opowiada Arti Grabowski, performer, aktor, reżyser, artysta-rezydent Sceny Roboczej, w rozmowie z Julią Niedziejko w portalu kultura.poznan.pl.
Nim przejdziemy do monodramu, opowiedz proszę o swoim doświadczeniu z performansem. To głównie na tej formie wypowiedzi artystycznej byłeś skoncentrowany przez lata. - Kiedy zaczynałem zabawę z performansem, dopatrywałem się w nim czystej sztuki, niepoliczalnej, wręcz nieobliczalnej efemery, na dodatek niczym niezobligowanej. Podobało mi się to, że performans był instytucjonalnie nieokiełznany; nie funkcjonował w galeriach czy na uczelniach. Decydowaliśmy się na niego z pełną premedytacją. Wiedzieliśmy, że jest nieopłacalny, niedoceniany i nielubiany. Szydzono z nas, ale to była siła, z której mogłem wykrzesać autentyzm i bunt. Po latach performans pojawił się na uczelniach, w publikacjach, powstało kilka znaczących filmów, co dobrze zrobiło temu nurtowi, ale z drugiej - wepchnęło go w akademickie prawidła. Zastanawiam się, czy obecna popularność performansu nie wpływa na zdewaluowanie tej formy twórczej ekspresji. Często pojawiają się