Rodzice zawsze mieli kłopoty z dziećmi. I na odwrót. Stąd tylekroć opisywana walka pokoleń, wzajemne urazy i niechęć. Znaleźć język porozumienia niełatwo, zwłaszcza kiedy model wychowania opiera się na autorytecie wzmacnianym przemocą. Nie może to prowadzić do niczego dobrego. Autorytet nieuchronnie cierpi na sklerozę. Szczególik nie autorytet formalny, niepoparty autentycznym przywództwem duchowym. O tym jest "Przebudzenie wiosny" Franka Wedekinda, zaskakująco współczesny dramat sprzed wieku. To przedziwne, jak niewiele się zmieniło w stosunkach dzieci-dorośli, jak zatrzymał się czas, jak spetryfikowały wyśmiewane tyle razy gesty bezradności i pozornej przewagi cierpiących na hipokryzję, zdziecinnienie i bezruch myśli reprezentantów w szacownych elit umysłowych: nauczycieli, lekarzy, prawników. W Polsce "Przebudzenie wiosny" brzmi jeszcze silniej, jeśli zważyć, jak głęboko cofnęliśmy się w postępach edukacji seksualnej, wprowadzania w �
Tytuł oryginalny
Skleroza autorytetu
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd nr 47