- Autorka wyraźnie deklaruje, że chodzi jej o nekroperformans rozumiany przez pryzmat pacyfizmu, antykapitalizmu, lewicowości. Jest on niewątpliwie ciekawy, bo przywraca to, co nie było dotychczas widzialne, wydobywa z ciemności to, co funkcjonowało na obrzeżach głównego nurtu. Jednak główny nurt też staje się polem dla nekroperformansu - o książce Doroty Sajewskiej "Nekroperformans. Kulturowa rekonstrukcja teatru Wielkiej Wojny" rozmawiają w "Dialogu" Katarzyna Dudzińska i Katarzyna Sierakowska.
DUDZIŃSKA: Praca badacza teatru - jak pokazuje Dorota Sajewska - polega na specyficznym doświadczeniu obcowania z trupem. Z jednej strony teatr, wykorzystując języki innych dziedzin sztuki: literatury, muzyki, sztuk wizualnych, zawsze pasożytuje na cudzych szczątkach. Z drugiej, praca jego badaczy, którzy ożywiają przeszłe i pozornie ulotne wydarzenia sceniczne, polega na odtwarzaniu materialności tych resztek. W tym sensie można powiedzieć, że są oni naukowymi nekrofilami. A jak to jest z historykami? Czy podpisałaby się pani pod tym stwierdzeniem? SIERAKOWSKA: Myślę, że doświadczenia te często się pokrywają. Koniec końców, my też pracujemy w jakimś sensie z trupem. Z przekazem tych, których już nie ma, których przekaz nierzadko trudno jest nawet zweryfikować. Co prawda coraz częściej także i historycy korzystają z wywiadów, świadectw żywych ludzi, zastanawiam się jednak, czy nie jest to wciąż obracanie się w materii martwej. Rozmowa o prze