Powinno być właściwie: skizowy kwartet aktorski Teatru Dramatycznego broni na małej scenie dobrego imienia rzemiosła aktorskiego w Polsce, czyniąc to w barwach reprezentantki dobrego rzemiosła dramatopisarskiego w wydaniu już klasycznym, bo aż... Gabrieli Zapolskiej. Wszystko to w czasie, kiedy teatr szuka się od nowa w ramach odnowy, kiedy dookoła dyskusje, mąt w głowach, wydarzenia aż gorące od wagi i znaczeń a ponadto ogólny jeszcze - galimatias, jeszcze - chaos, jeszcze - bałagan. Zmęczonemu widzowi, zajętemu aż do absurdu tysiącem prozaicznych, życiowych i ogólnospołecznych, bardziej uwznioślających spraw, teatr zaproponował dwie godziny tradycyjnej rozrywki. Czytaj - wytchnienia i uśmiechu. Uważam, że to dzisiaj - bardzo wiele, że to tak wiele, że aż - obok innych bardziej ideologicznie nasyconych spektakli - stanowić winno jeden z dwu głównych nurtów działalności teatru, jeśli chce on być dla swojego odbiorcy AD 1981 miej
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura nr 22