Istnienie jest właściwie stopniowym umieraniem, powolną i systematyczną zatratą wszystkiego, co w człowieku zgromadziła młodość, ten jedyny, przelotny okres szczęśliwości - twierdzi Samuel Beckett, czołowy przedstawiciel francuskiej awangardy. Niezwykły ów dramaturg i powieściopisarz, piszący pod wpływem egzystencjonalizmu, zdobył w latach pięćdziesiątych sławę oryginalną formą swych sztuk i zawartą w nich "filozofią rozpaczy". Ludzka egzystencja - głosi on - pozbawiona jest wszelkiej nadziei i sensu. Pierworodnym grzechem człowieka jest grzech narodzin. Skazani na życie bohaterowie Becketta wiodą beznadziejną wegetację pod pustym niebem, w którym nie ma Boga. Stopniowo umierają za życia tracąc zdolność odbierania wrażeń, sprawność ruchu... Na bydgoskiej scenie bohaterowie "Końcówki" Hamm i Clov w wykonaniu Kazimierza Kurka i Zbigniewa Szpechta - jak zwykle u Becketta - to postacie bezbarwne i nijakie, pozbawione znamion wieku i cech cha
Tytuł oryginalny
Skazani na życie
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Pomorska nr 103