"Bucharest Calling" Stefana Pecy w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Aleksandra Majewska w Teatrze dla Was.
Uciec, ale jak? Głównym bohaterem pierwszego spektaklu Jarosława Tumidajskiego wyreżyserowanego na warszawskiej scenie jest - jak wskazuje tytuł - Bukareszt; miasto-wampir. Bukareszt jest miejscem gorącym, dusznym i klaustrofobicznym. Chciałoby się z niego uciec jak najszybciej, ale nie można; miasto zdaje się być oddzielone od lepszego świata zachodu jakimś tajemniczym, magicznym murem. Wymarzona ucieczka, która miałaby być lekiem na całe zło, jest lejtmotywem przedstawienia. Tylko, że od pierwszych minut podskórnie czujemy, że żadnemu z bohaterów ta ucieczka się nie uda. Bohaterowie są bowiem niczym Czechowowskie siostry Prozorow, które nieustannie opowiadają o wyjeździe do Moskwy, ale tak naprawdę żadna z nich ani w ten wyjazd nie wierzy, ani nie ma ochoty czy siły, by wyrwać się z obezwładniającego marazmu. Akwarium z puszkami Tę bolącą niemożność ucieczki w spektaklu Tumidajskiego doskonale oddaje sama scenografia. Mirek Kaczmarek