Ten spektakl nie mówi nic nowego o swoim bohaterze, Wacławie Niżyńskim, ani rozterkach jakiegokolwiek innego artysty. Pokazuje natomiast znakomitą aktorską formę Krzysztofa Kolbergera. To oczywiście dużo, ale i mało zarazem. Przez półtorej godziny Krzysztof Kolberger przykuwa uwagę widzów. Z poszczególnych segmentów monodramu "Święta wiosna" buduje przejmującą postać starego człowieka, odtwarzającego różne epizody ze swego życia. Próbującego przypomnieć sobie dawne role i snującego rozważania o istocie sztuki. Skażonego psychiczną chorobą i naiwnie czystego w scenach z dzieciństwa. Krzysztof Kolberger potrafi zachować szlachetny umiar, nie ma w jego kreacji cienia szarży, wręcz przeciwnie - wzrusza prostota aktorskich działań, które pomagają zachować rzecz najważniejszą: wiarygodność i prawdę. Rolę Krzysztofa Kolbergera cenić trzeba tym bardziej, że aktor zręcznie pokonuje mielizny tekstu. Krzysztof Zaleski znacznie lepiej sprawdza
Tytuł oryginalny
Skandalu tym razem nie było
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 259