Tam, gdzie na afiszu pojawia się nazwisko Wernera Schwaba wzrasta poziom adrenaliny u widzów i recenzentów. Jedni spluwają z obrzydzeniem, inni upajają się fekalną poetyką jego dramaturgii. "Prezydentki" Wernera Schwaba przełknęła już nawet, uważana za nieco konserwatywną, publiczność krakowska. W teatrze Scena STU Grzegorz {#os#32209}Wiśniewski{/#} wystawił je po raz pierwszy. Przeżył. Szczęśliwie uniknął linczu i zaryzykował jeszcze raz, reżyserując spektakl w Teatrze Powszechnym. Teraz dramat fekalny, w którym ludzkie odchody stają się elementem głębokiego metafizycznego przeżycia, kloaka kapliczką, a prymitywny język uduchowioną perorą, wystawia na próbę warszawską widownię. "Prezydentki" to samograj. Tekst nie pozostawia prawie nikogo obojętnym. Jeśli obsadzić w spektaklu odpowiednio wyraziste aktorki, "Prezydentki" stają się materiałem do trzech popisowych solówek. W przedstawieniu Wiśniewskiego grają znakomi
Tytuł oryginalny
Skandalu nie będzie
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy Nr 289