Jest ikoną legendarnego teatru. Bezpardonowo atakowała komunę, a jednocześnie wieszała nad łóżkiem portrety lewackich bojówkarzy. Grywała po kościołach, co nie przeszkadza jej lżyć papieża. Przeciwnicy mówią, że przestała uprawiać teatr, a zaczęła propagandę. Zawsze może jednak liczyć na oddane grono sympatyków. Czy wybronią ją z kolejnej awantury, w którą się wdała? - pyta Łukasz Zalesiński w tygodniku Do Rzeczy.
Ewa Wójciak [na zdjęciu w "Teczkach" w Teatrze Ósmego Dnia] już dawno nie jest aktorką - mówią jej znajomi. - Interesuje ją akcja bezpośrednia Jest ikoną legendarnego teatru. Bezpardonowo atakowała komunę, a jednocześnie wieszała nad łóżkiem portrety lewackich bojówkarzy. Grywała po kościołach, co nie przeszkadza jej lżyć papieża. Przeciwnicy mówią, że przestała uprawiać teatr, a zaczęła propagandę. Zawsze może jednak liczyć na oddane grono sympatyków. Czy wybronią ją z kolejnej awantury, w którą się wdała? "No i wybrali ch..., który donosił wojskowym na lewicujących księży" - napisała na Facebooku Ewa Wójciak, dyrektor Teatru Ósmego Dnia z Poznania. Zdanie to stało się początkiem spektaklu z uchwałą radnych żądających, by prezydent odwołał ją ze stanowiska, listem obrońców szczodrze szafujących argumentami o wolności słowa i swobodach obywatelskich, ulicznymi demonstracjami pro i kontra. A to z pewnością nie koniec.