Możemy robić dobrą minę do złej gry, przypominać, że na Malcie oprócz spektaklu Rodriga Garcii zaplanowano w tym roku kilkaset innych wydarzeń, które wszak się odbyły, i wyczekiwać pozytywnych efektów, jakie być może przyniesie w przyszłości ogólnopolska debata o wolności słowa. Poznański niechlubny incydent bez wątpienia tę debatę rozpętał - pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.
- Każdy ma tyle wolności, ile sobie weźmie - mówił Jacek Żakowski podczas piątkowej debaty na placu Wolności. Dyskutowano o sprawie odwołania spektaklu "Golgota Picnic", która w tym roku zdecydowanie zdetronizowała inne festiwalowe wydarzenia. Możemy robić dobrą minę do złej gry, przypominać, że na Malcie oprócz spektaklu Rodriga Garcii zaplanowano w tym roku kilkaset innych wydarzeń, które wszak się odbyły, i wyczekiwać pozytywnych efektów, jakie być może przyniesie w przyszłości ogólnopolska debata o wolności słowa. Poznański niechlubny incydent bez wątpienia tę debatę rozpętał. Nie zmienia to jednak faktu, że wielu z nas z tym, co się stało, czuje się fatalnie: jak banda nieodpowiedzialnych dzieci, za które ważną decyzję podjąć musiał ktoś inny. W świat poszedł komunikat: w pruskiej twierdzy Poznań, mieście zasłoniętych firanek, gdzie wszyscy mężczyźni chadzają wieczorami do klubu Cocomo, a potem wskakują w laczki i dr