Które z łódzkich wydarzeń artystycznych minionego roku najbardziej zaznaczyły się w pamięci? Z prywatnej sondy wynika, że skandalem roku nazwać trzeba realizację dzieła Becketta "Czekając na Godota" w Teatrze Jaracza - pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Tekst obwarowany nakazami i zakazami przestrzeganymi na całym świecie, w reżyserii Michała Borcucha wykorzystany został wbrew wszelkim zapisom. Teraz biedzi się teatr, by bez procesu wyjść z opresji, a inscenizacja (bardzo kiepska) za 120 tys. zł tuż po premierze zniknęła... Najmocniej zaznaczonym falstartem okazał się przeniesiony z Poznania Transatlantyk Festival oscarowego kompozytora Jana A.P. Kaczmarka - impreza, będąca dotkliwym skutkiem marzeń miejskich o ważnym festiwalu filmowym. Choć organizatorzy serwują strzeliste podsumowania, na projekcjach (wstęp bezpłatny) frekwencja była bardziej niż beznadziejna. Na cztery edycje Transatlantyku miasto zobowiązało się wyasygnować w sumie 14 mln zł. Falstart przekuwany jest w sukces ozdabiany nagrodą w Los Angeles, przyznaną autorowi plakatu, pracującemu w USA grafikowi Tomaszowi Opasińskiemu. Z satysfakcją o międzynarodowym wymiarze zakończył się natomiast Tansman Festival. Wszystko za sprawą o