- Może wizyta na cmentarzu pozwoli na krótki moment nawiązać kontakt z tym, co tajemnicze, nieznane, nieuchwytne. Czego niby nie ma, a jednak wciąż jest - zastanawia się prof. Mirosław Kocur, kulturoznawca z UWR. Rozmowa Magdy Piekarskiej w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Magda Piekarska: Na Wszystkich Świętych chodzi pan na cmentarz rozmawiać ze zmarłymi? Mirosław Kocur*: Kiedyś jeździłem na groby, teraz nie mam takiej potrzeby. Kiedy mieszkałem w Gorlicach, lubiłem odwiedzać łemkowskie cmentarze. Jeździłem tam w nocy, kiedy już nie było na nich nikogo. Obecność duchów była niemal namacalna. Ale miejsce pochówku to umowna sprawa. W Stanach Zjednoczonych bywałem w mieszkaniu, gdzie prochy stały w salonie, w pudełkach po butach. W Turcji, przed ośmioma tysiącami lat, ludzie chowali swoich bliskich w domach, pod podłogą, a całe mieszkania zamieniali w izbę pamięci. Na Bali wciąż przechowują prochy zmarłych blisko siebie i kilka razy dziennie składają im ofiary. Ja sam, jeśli idzie o kontakt z moimi przodkami, jestem dość nietypowy. Z aniołami lepiej się dogaduję. Uniwersytecki wykładowca dogaduje się z aniołami? - Czemu nie? Nie są to dusze zmarłych, ale byty opiekuńcze. Od dziecka towarzyszy mi p