"Halka (wileńska)" Stanisław Moniuszki w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatr Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Dorota Kozińska w Ruchu Muzycznym.
Rok Moniuszkowski dopiero na półmetku, jest więc jeszcze nadzieja, że upadną dwa uporczywe mity związane z "Halką". Pierwszy dotyczy rzekomej wątłości dramaturgicznej pierwotnej wersji opery i wygląda na to, że nie da się utrzymać w zetknięciu z żywą partyturą "Halki wileńskiej" - opowieści zwartej i dobitnej, skupionej wokół pojedynczego wątku tytułowej bohaterki, pozbawionej uwodzicielskich muzycznie, narracyjnie jednak zbędnych uzupełnień z wersji czteroaktowej (może poza duetem Jontka i Janusza). Mit drugi ma stosunkowo świeży rodowód i powstał z ideologicznej potrzeby obalenia dziewiętnastowiecznej jeszcze egzegezy Aleksandra Walickiego, pierwszego biografa Moniuszki, która znalazła gorących orędowników w epoce PRL. Chodzi o podtekst społeczny dzieła i przemycone w nim aluzje do rzezi galicyjskiej z 1846 roku. Naród III Rzeczpospolitej żmudnie buduje swoją tożsamość na legendzie szlacheckiej, zapiera się swej historii, niszczy pamię�