W Internecie pojawił się drugi odcinek serialu "Rzeszów to nie zadupie, czyli seks, prochy i teatr w średnim mieście". "Tłiter" jest odpowiedzią na zamieszczone w rzeszowskich mediach krytyczne recenzje poprzedniego odcinka - pisze mtsz w Nowinach Gazecie Codziennej.
Trzy minuty czekania na seks, prochy albo chociaż teatr w średnim mieście. Rzeszowska Siemaszka w "Tłiterze", czyli drugim odcinku sitcomu. W Internecie pojawił się drugi odcinek serialu "Rzeszów to nie zadupie, czyli seks, prochy i teatr w średnim mieście". "Tłiter" jest odpowiedzią na zamieszczone w rzeszowskich mediach krytyczne recenzje poprzedniego odcinka. Tym razem w filmie wyprodukowanym przez rzeszowski teatr nie wystąpił żaden aktor. Przez trzy minuty oglądamy ćwierkającego (tłitującego) kanarka w klatce. Pojawiające się w filmie napisy pochodzą z artykułów autorstwa rzeszowskich dziennikarzy, wybrane zostały przez teatralnego dramaturga Adama Słowika. "Dla widzów, którzy mogą nie złapać żartów, wmontowano śmiech z offu" - zaznaczono we wstępie filmu. Najwyraźniej w ogóle nie mamy poczucia humoru, a śmiech zza kadru jakoś nam nie pomógł. Obawiamy się również, że autorzy serialu "internetowo-teatralnego" nie mają d